kats, Grażyna Hajewski, countess, 2018
ink, pen, drawing, paper 25,4×17,7 cm, no 103518
Lis czaił się długo,
w końcu to leżenie na brzegu miedzy opłaciło się –
wreszcie zobaczył ją – krążącą ponad polem, potem znikającą w zbożu.
Ale zboże było zbyt wysokie i nie pozwalało z całą pewnością ustalić, gdzie dokładnie leży jej gniazdo.
Tu gdzieś musi ono być, to było pewne, bo tak, jak ona, zachowują się jedynie matki przepiórki – wyleciała, by coś zjeść a teraz wraca do swoich piskląt; tylko gdzie jest to gniazdo?
szedł miedzą, węszył, na nic…
nagle –
przepiórka wyskoczyła mu niemal spod nóg,
trochę biegnie, trochę unosi się w powietrze,
by po chwili ponownie opaść na ciemnoszarą, twardą powierzchnię miedzy, na koleiny, głębokie, przez koła ciężkich, chłopskich wozów pozostawione,
kuleje, lewym skrzydłem powłóczy…
co tam gniazdo, pisklaki chude, małe, mizerne, młode i słodkie, na deser je sobie pozostawię, najpierw nasycę się czymś konkretnym, a więc huzia!
Ucieka.
Ależ ona szybka!
Mimo że najwidoczniej okaleczona, gdzie tam, zebrała siły
uniosła się w powietrze,
na pożegnanie jeszcze pomachała skrzydłami.
Ależ jam głupi – nie było to już tak kiedyś…?